



Izrael podał, że starsza Izraelka i jej syn zginęli w ataku rakietowym Hezbollahu z Libanu.
Pocisk przeciwpancerny uderzył w miasto Kfar Yuval na północnej granicy Izraela, zabijając Baraka Ayalona (45 lat) i jego matkę Miri Ayalon (76 lat).
Wcześniej armia izraelska podała, że zabiła czterech bojowników, którzy próbowali przedostać się z Libanu do Izraela.
Orzeczenie to nadeszło po tym, jak urzędnicy ds. zdrowia Hamasu w Gazie powiedzieli, że w trwających izraelskich atakach zginęło kolejnych 125 osób.
To zwiększa liczbę ofiar śmiertelnych w Gazie od chwili rozpoczęcia przez Izrael ataków odwetowych w Strefie Gazy do prawie 24 000 osób, a uważa się, że tysiące innych zginęło pod gruzami. Lokalne władze podają, że około dwie trzecie ofiar śmiertelnych stanowią dzieci i kobiety. Rannych zostało około 60 tysięcy osób.
Tymczasem rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby powiedział, że Izrael będzie musiał przejść do mniej intensywnych operacji w Gazie.
Powiedział, że podczas kampanii wojskowej taktyka ewoluuje w miarę osiągania celów i że Stany Zjednoczone zaoferowały pomoc w dzieleniu się wiedzą.
Izrael zaczął uderzać w Gazę po tym, jak Hamas zaatakował południowy Izrael 7 października, zabijając około 1300 osób, w większości cywilów, i biorąc 240 innych zakładników.
Od tego czasu Hezbollah i Izrael regularnie wymieniają ogień na północnej granicy Izraela.
W Kfar Yuval Barak Ayalon był częścią miejskiego zespołu reagowania kryzysowego. Izraelskie media podają, że jego ojciec również został poważnie ranny w ataku Hezbollahu.
IDF stwierdziła, że rakiety kierowane przez Hezbollah wycelowały w kilka społeczności izraelskich na północy i że w odpowiedzi IDF uderzyły w cele Hezbollahu w Libanie.
Przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah powiedział, że celem grupy strzelającej do Izraela było powstrzymanie wojny w Gazie.
Powiedział także, że grupa Houthi w Jemenie będzie w dalszym ciągu atakować statki na Morzu Czerwonym oraz że ataki Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii na tę grupę były błędem.
Dodał, że Stany Zjednoczone muszą zrozumieć, „że bezpieczeństwo Morza Czerwonego, spokój na froncie libańskim, sytuacja w Iraku i cały rozwój sytuacji w regionie są powiązane z jedną rzeczą: zatrzymaniem agresji na Gazę”.
W niedzielę izraelskie czołgi i samoloty w Gazie kontynuowały ataki na cele w regionach południowych i środkowych.


Trzeci dzień z rzędu w niektórych częściach Strefy Gazy odcięto łączność i usługi internetowe.
Opowiadając o ostatnich 100 dniach wojny Alaa Al-Bakhit, który został wysiedlony i obecnie mieszka w Rafah na południu, powiedział Agence France-Presse: „Po 100 dniach żyjemy w tym kraju, ale czujemy się jak ciała bez dusze.” .
Powiedział: „Każda sekunda naszego życia jest momentem wojny. W każdej chwili i minucie jesteśmy w stanie wojny… W kraju nie ma już nic, żadnych szkół, żadnych uniwersytetów, żadnej służby zdrowia, nic”.
„Pomyśl o przyszłości tych wszystkich dzieci, jaka ona będzie? Jak mogą po tym żyć?”
Inni w Gazie twierdzili, że nie mają nadziei na zakończenie wojny.
„Gotujesz i boisz się, że zostaniesz poddany nalotowi. Wychodzisz, żeby coś kupić na rynku, a ceny są bardzo wysokie. Nasza moralność jest zepsuta i nie mamy nadziei na powrót do domów. ” – powiedział szeryf Khalil, wysiedleniec z północnej Gazy.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu potwierdził w sobotę, że Izrael będzie kontynuował walkę, aż osiągnie „całkowite zwycięstwo” nad Hamasem.
Armia izraelska oświadczyła, że w następnej fazie wojny będą bardziej ukierunkowane operacje przeciwko przywódcom i stanowiskom Hamasu.

„Internetowy geek. Myśliciel. Praktyk od piwa. Ekspert od bekonu. Muzykoholik. Certyfikowany guru podróży.”