Skrzydło Setha/AP
Michael Cohen (z prawej) opuszcza swój apartamentowiec w Nowym Jorku we wtorek, 14 maja 2024 r.
CNN
—
Donalda Trumpa Poprzedni instalator Michaela Cohena Wraca na stanowisko w czwartek, przygotowując się do kolejnego bolesnego dnia przesłuchań, które okażą się najważniejszym rozdziałem w pierwszym procesie karnym byłego prezydenta.
Cohen jest ostatnim świadkiem oskarżenia, a jego zeznania są oznaką, że proces – wynikający z płatności, którą Trump rzekomo miał zapłacić gwiazdorowi filmów dla dorosłych i prób zatuszowania tego – szybko zmierza do punktu kulminacyjnego, który może wstrząsnąć ostatnimi pięcioma latami . Miesiące wyborów.
Samozwańczy „bandyta” Trumpa został we wtorek poddany intensywnemu przesłuchaniu, ponieważ prawnik Trumpa, Todd Blanche, próbował podważyć jego wiarygodność i przedstawić go jako kłamcę mającego obsesję na punkcie byłego prezydenta, który gromadził fortunę i próbował go obalić.
Blanche, która przesłuchiwała niektórych zewnętrznych obserwatorów, poinformowała Paula Reed z CNN Powiedział, że jest to nieobliczalne i ma raczej charakter osobowościowy We wtorek zada bezpośredni cios zarzutom, że Trump nakazał tę płatność, aby ukryć rzekomą sprawę dotyczącą wprowadzenia w błąd wyborców we wczesnym przypadku ingerencji w wybory w 2016 r. (Trump zaprzecza tej sprawie i nie przyznaje się w tej sprawie do winy). Oczekuje się również, że Blanche podważy wspomnienia Cohena dotyczące jej rozmów z Trumpem. Reed oświadczył, że będzie starał się zasiać wątpliwości w umysłach przysięgłych, że decyzja tej rangi powinna zostać podjęta wyłącznie na podstawie słów Cohena.
Bez odpowiedzi pozostają dwa ważne, strategiczne pytania. Pierwsza skupia się na tym, czy domniemany kandydat Partii Republikańskiej będzie zeznawał – po tym, jak początkowo wyraził taką chęć, pomimo poglądu wielu ekspertów prawnych, że na rozprawie groziłaby mu katastrofa. Nie jest też jasne, ilu świadków powoła obrona ani czy prawnicy Trumpa odważnie wykażą, że stan Nowy Jork nie udowodnił ponad wszelką wątpliwość winy Trumpa i nie zakończył sprawy.
Jakkolwiek się sprawy potoczą, jasne jest, że po wystąpieniach obu stron ława przysięgłych w ciągu kilku dni przejdzie na emeryturę, aby rozważyć werdykt, który skutecznie zadecyduje o tym, czy główna partia polityczna po raz pierwszy w historii nominuje skazanego przestępcę na prezydenta.
Każdy proces karny jest poważnym procesem, ponieważ stawką jest reputacja, a nawet wolność oskarżonego. Jednak ta sprawa jest szczególnie krytyczna, biorąc pod uwagę tożsamość oskarżonego – byłego prezydenta, który według ogólnokrajowych sondaży ma 50 do 50 szans na wygranie Białego Domu.
Proces jest jednym z wielu kluczowych wydarzeń wpływających na losy wyścigu prezydenckiego w nagle skompresowanym kalendarzu politycznym, co oznacza, że wyborcy będą zmagać się ze swoim kluczowym wyborem na długo przed listopadowymi wyborami.
Na przykład wieloletnie wątpliwości co do istnienia jakichkolwiek debat prezydenckich zostały rozwiane w środę rano, kiedy prezydent Joe Biden rzucił wyzwanie w nagraniu wideo i powiedział Trumpowi: „Uczyń mnie szczęśliwym, przyjacielu”, podczas gdy w jego kampanii sugerowano, że debaty mogą się odbyć pod koniec czerwca. I początek września. Biden powiedział później, że zgodził się na debatę CNN, która odbędzie się 27 czerwca. Trump szybko się zgodził. Później tego samego ranka obaj mężczyźni oświadczyli, że przyjęli zaproszenie od ABC na drugą debatę, która odbędzie się 10 września.
Niespodziewany przełom oznacza, że debaty odbędą się znacznie wcześniej niż zwykle w trakcie kampanii – jeszcze zanim którakolwiek ze stron oficjalnie wskaże swojego kandydata na konwencjach w lipcu dla Partii Republikańskiej i w sierpniu dla Demokratów. Jest w tej zmianie pewna logika, ponieważ w niektórych stanach głosowanie rozpoczyna się już we wrześniu. Rozwój sytuacji oznacza jednak również, że bezpartyjna Komisja ds. Debatów Prezydenckich, która jest gospodarzem debat od 1988 r. i która w ostatnich latach wywołała gniew obu partii, wydaje się obecnie korzystać z pożyczonego czasu i grozi mu, że stanie się najnowszą tradycją, którą należy porzucić w prezydenckich wyborach. wybory. Burzliwa era Trumpa.
Decyzja 81-letniego Bidena o starciu z Trumpem jest obarczona ryzykiem, ponieważ wszelkie wahania związane z jego wiekiem mogą mieć wpływ na twierdzenie byłego prezydenta, że nie nadaje się on na drugą kadencję. Część komentatorów argumentowała również, że Biden nie powinien oferować ukrytej legitymizacji etapu debaty byłemu prezydentowi oskarżanemu o próbę zniszczenia demokracji po wyborach w 2020 roku.
Jednak 77-letni Trump mógł już sobie wyrządzić krzywdę, ustawiając niską poprzeczkę, która pozwala prezydentowi przekroczyć oczekiwania. Były prezydent często komentował poza salą sądową na Manhattanie, że Biden nie potrafił sklecić dwóch zdań. Ewentualne powtórzenie nadmiernego występu Trumpa podczas pierwszej debaty prezydenckiej w 2020 r. mogłoby potwierdzić twierdzenie Bidena, że jest ekstremistą i stanowi zagrożenie dla Konstytucji.
Możliwe, że mniej więcej w tym samym czasie, co pierwsza debata, nastąpi kolejne ważne wydarzenie, które będzie miało znaczący wpływ na kampanię.
Oczekuje się, że Sąd Najwyższy wyda decyzję w sprawie szeroko zakrojonych żądań Trumpa dotyczących immunitetu sądowego. Orzeczenia Sądu Najwyższego są zawsze trudne do przewidzenia. Jednak z ustnych wystąpień w tej sprawie w zeszłym miesiącu wynikało, że sędziowie mogą odesłać sprawę do sądów niższej instancji w celu dalszego postępowania sądowego. Prawie na pewno opóźniłoby to federalny proces Trumpa w sprawie ingerencji w wybory do czasu po wyborach, co oznacza, że nie zostałby on pociągnięty do odpowiedzialności za najgorszy atak na demokrację we współczesnych czasach przed późniejszymi wyborami.
Prawnicy byłego prezydenta od dawna starali się odłożyć rozliczenie Trumpa w tej i innych sprawach do czasu wyborów, które mogłyby ponownie uczynić go prezydentem i zapewnić mu uprawnienia umożliwiające wstrzymanie skierowanych przeciwko niemu postępowań federalnych. Dwie inne sprawy – ogólnostanowa dotycząca ingerencji w wybory w Gruzji i federalna wynikająca z gromadzenia przez niego tajnych dokumentów w swoim domu na Florydzie – również utknęły w postępowaniu przedprocesowym i jest mało prawdopodobne, że zostaną rozegrane, zanim wyborcy wybiorą następnego prezydenta. . Rodzi to ryzyko, że wybory, od dawna oczekiwane, że będą pogrążone w prawnych koszmarach Trumpa, nagle zostaną zdominowane przez inny rodzaj politycznej nastrojów.
W tym wypadku proces o cichą kasę może być jedynym procesem toczącym się przed wyborami. Nie da się przewidzieć, jak wyrok skazujący lub uniewinniający wpłynie na niezdecydowanych wyborców w stanach wahadłowych, którzy zadecydują o tożsamości kolejnego prezydenta. Niektóre sondaże sugerują, że niektórzy Republikanie dwa razy zastanowiliby się nad wyborem Trumpa, gdyby był on skazanym przestępcą. Jednak sprawa tajnych pieniędzy jest powszechnie uważana za najmniej poważną sprawę karną, przed którą stanął były prezydent. Oraz Trump i jego republikańscy zwolennicy – w tym spiker Izby Reprezentantów Mike Johnsonktórzy byli na sali sądowej we wtorek — intensyfikują wysiłki, aby przedstawić proces jako motywowany politycznie, być może w celu uniknięcia ewentualnego wyroku skazującego.
Wcześniejsze zwroty akcji w związku z orzeczeniem to kolejna oznaka tego, że proces, który doprowadził kraj do historycznego progu, może zmierzać ku końcowi – w czasie, gdy inne siły mogące zadecydować o wyborach przyspieszają.
„Internetowy geek. Myśliciel. Praktyk od piwa. Ekspert od bekonu. Muzykoholik. Certyfikowany guru podróży.”