Wielu z Was zapewne pamięta, jak to było widzieć lecący po niebie samolot z promem kosmicznym na grzbiecie. To widok, którego wielu Amerykanów doświadczyło na własne oczy w latach 1977–2012, kiedy NASA transportowała wahadłowiec z miejsc lądowania do Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego. Jednak rzeczywistość, którą zastaliśmy, mogłaby być zupełnie inna, gdyby powstało coś, co nazywało się Conroy Virtus.
Jak zapewne wiecie, promy kosmiczne nie posiadały silników, które pozwalałyby im manewrować w atmosferze ziemskiej. Trzy główne służyły do pchania pojazdu w górę podczas wznoszenia, a na miejscu znajdowały się silniki do manewrowania orbitalnego, ale to wszystko. Schodząc, mniej więcej osunął się na powierzchnię.
Oznaczało to, że NASA nie miała innego sposobu na przemieszczenie wahadłowców kosmicznych z miejsca, w którym wylądowały, niż skorzystanie z transportu. Lista zwykłych miejsc lądowania obejmowała bazę sił powietrznych Edwards w Kalifornii, poligon rakietowy White Sands w Nowym Meksyku, a nawet Wyspę Wielkanocną na Oceanie Spokojnym jako miejsce awaryjnego lądowania.
Ostatecznie zdecydowali się na użycie dwóch wysoce zmodyfikowanych Boeingów 747, które mogłyby przewozić statki kosmiczne na plecach, ale znane są przypadki wprowadzenia bardziej egzotycznych konstrukcji.
Jednym z nich był wspomniany już Conroy Virtus. Samolot, będący pomysłem Johna Conroya, założyciela Turbo-Three, miał mieć kształt podobny do dzisiejszego lotniskowca Startolaunch Roc lub Virgin Galactic SpaceShipTwo: łączący oba kadłuby częściowo wspólnym skrzydłem i wyposażony w wystarczającą ilość odrzutowców. Pomiędzy nimi, aby umożliwić podłączenie promu kosmicznego.
Nazwisko Conroy może być znajome. Pilot Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych (USAF) jest częściowo odpowiedzialny za sprowadzenie na świat Aero Spacelines Pregnant Guppy i Super Guppy, szerokokadłubowych samolotów transportowych o dziwnych kształtach, używanych do przewozu znacznie większych urządzeń, niż są w stanie unieść konwencjonalne samoloty.
W pierwszej części filmu mogliśmy zobaczyć pomysł Lockheeda, polegający na połączeniu ze sobą dwóch samolotów C-5. W połowie filmu pojawia się Virtus, wyglądający naprawdę dziwnie.
Dwa kadłuby Stratofortress, pozbawione skrzydeł i tylnych końcówek, miały na plecach rozpórki, na których zainstalowano bardzo duże połączone skrzydło, wyposażone w sumie w cztery silniki. Prom kosmiczny wisi pod tym samym skrzydłem i pomiędzy dwoma korpusami wyrzutni.
Poniżej możesz zapoznać się z obydwoma projektami i zdecydować, który z nich podoba Ci się najbardziej.
Font Awesome fontawesome.com -->