Co najmniej 2901 osób zginęło, a 5530 innych zostało rannych w najbardziej śmiercionośnym trzęsieniu ziemi w kraju od 1960 r.
Według doniesień, w piątek w trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Maroko, zginęło prawie 3000 osób, ale liczba ofiar śmiertelnych stale rośnie, gdy zespoły poszukiwawczo-ratownicze przeczesują góry gruzów.
Nadzieje na odnalezienie większej liczby ocalałych słabną, ponieważ zamknięte drogi utrudniają dostęp do najbardziej dotkniętych obszarów w odległych wioskach na obszarach wiejskich i górskich.
Maroko przekroczyło już 72-godzinny okres, w którym uważa się, że przeprowadzenie akcji ratowniczej jest najbardziej prawdopodobne, choć w niektórych przypadkach odnajdywanie ocalałych trwa znacznie dłużej.
Marokańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało w środę, że liczba ofiar śmiertelnych wynosi obecnie 2901 osób, a 5530 innych zostało rannych w najbardziej śmiercionośnym trzęsieniu ziemi, jakiego kraj był świadkiem od 1960 r. i najsilniejszym od 1900 r.
Pojazdy załadowane zapasami jechały powoli krętymi górskimi drogami, dostarczając ocalałym bardzo potrzebną żywność i namioty. Zespoły poszukiwawcze nadal przeszukują ruiny w poszukiwaniu ocalałych.
W niektórych odległych lokalizacjach było niewiele oznak pomocy z zewnątrz. Stephanie Decker z wioski Imi Natala z Al Jazeery stwierdziła, że sytuacja jest straszna.
„Wieś jest zrównana z ziemią i całkowicie zniszczona. Wszędzie unosi się zapach śmierci. Pod gruzami wciąż znajduje się co najmniej 40 ciał” – powiedział Decker.
„Ogromne kawałki spadły z góry i uderzyły w te wioski. Całe rodziny zginęły.
„Jeden z mężczyzn wskazywał na swój dom. Stały tam białe drzwi i mówił nam, że to są drzwi do jego domu. Zaczął płakać, bo wyszedł przez drzwi i wszystko się wokół niego zawaliło. stracił synów i żonę. Krzyczał, bo pod gruzami zobaczył płaszcz swojej żony. To było łamiące serce.
„Problemem jest dojazd do tych miejsc. Drogi są wąskie i kręte. Wciąż jest wiele miejsc, do których nie można dojechać.”
Jak dotąd zespoły poszukiwawczo-ratownicze z Kataru, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich pracują w terenie wraz z marokańskimi zespołami ratunkowymi, wojskiem i innymi urzędnikami.
Organizacja Narodów Zjednoczonych i Stany Zjednoczone wysłały także zespoły ekspertów ds. katastrof i sytuacji nadzwyczajnych, aby pomogli ocenić szkody i skoordynować reakcję.
Abdel Wahid Chafiqi, szef dystryktu Menara w Marakeszu, powiedział, że trudno jest określić całkowitą liczbę ofiar.
Powiedział Al Jazeerze, że nierówny, górzysty teren dotknięty trzęsieniem ziemi utrudnia dotarcie do ofiar, podkreślił jednak, że władze lokalne kontynuują akcję niesienia pomocy i zapewniają pomoc.
Rasheed Montaser, aktywistka i działaczka humanitarna, podróżuje z lekarzami do odległych wiosek w górach Atlas.
Powiedział, że dotarcie do miasta Ijokak zajęło pięć godzin, ponieważ droga była zamknięta.
„To była katastrofa, a także szok, widzieć ludzi wciąż pod gruzami” – powiedział Al Jazeerze.
„Armia tak [its] „Moim zadaniem jest podniesienie tych ludzi z ziemi, ale bardzo trudno jest też dotrzeć do tych miejsc, więc można sobie wyobrazić, że nie ma jedzenia, ale też koców i łóżek, w których ludzie mogliby spać”.
Wioska Tichte, niegdyś zamieszkiwana przez co najmniej 100 rodzin, jest obecnie plątaniną drewna i cegieł, a także połamanych desek, butów, a czasem dywanów o misternych wzorach.
„Tutaj życie się skończyło” – powiedział 33-letni Mohsen Aksum, którego rodzina mieszka w małej osadzie. „Wieś umarła”.
Podobnie jak wiele najbardziej dotkniętych wiosek, była to mała wiejska miejscowość z dużą liczbą budynków zbudowanych z tradycyjnej mieszanki kamienia, drewna i zaprawy na bazie gliny.
Pod ruinami zebrało się kilkudziesięciu mieszkańców, ich pogrążonych w żałobie krewnych i żołnierzy. Wielu z nich stwierdziło, że nie pamięta żadnego poprzedniego trzęsienia ziemi w okolicy.
„Tutaj ludzie nie myśleli o tym, budując swoje domy” – powiedział 23-letni student Abdul Rahman Al-Dajjal, który w katastrofie stracił większość rodziny.
Oczekuje się, że proces odbudowy będzie stanowić ogromne wyzwanie dla północnoafrykańskiego kraju, który już borykał się z problemami gospodarczymi i latami suszy, a obecnie obawia się upadku swojego kluczowego sektora turystycznego.
„Internetowy geek. Myśliciel. Praktyk od piwa. Ekspert od bekonu. Muzykoholik. Certyfikowany guru podróży.”