Kanye West Napisał bardzo złowieszczy wiersz o swojej śmierci – wydarzenie, które według niego rzeczywiście miało miejsce – a podstawą jego hipotezy jest morderstwo.
Wiersz jest niesamowity, wydaje się być stanem sztuki naśladującym życie. Jeśli możemy być tak odważni w wyjaśnieniu… wydaje się, że wysyła wszystkie swoje ostatnie cierpienia – zwłaszcza rozwód z The Telegraph. Kim Kardashian Zostawił go martwego, ale jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy.
Wiersz — który zaczyna się od „Nikt nie chce mi powiedzieć, że nie żyję” — jest smutną i samotną relacją o jego śmierci… Ludzie przychodzą do jego grobu i posypują chlebem ziemię, aby nakarmić ptaki.
Wydaje się, że są odniesienia do rozwodu… „Moje dzieci tańczyłyby do mnie w domu, którym kiedyś prowadziłem” – pozornie odnosząc się do faktu, że Kim jest teraz właścicielem domu rodzinnego.
Wyraził też pewne pretensje… „W prasie, którą czytałem, wszystko było nie tak”.
Potem w poetycki sposób ujawnia, jak spotkał swoją śmierć… Pewnego dnia odkryłem w kiosku w czyśćcu, że na pierwszej stronie był artykuł z historią mojego zabójcy. Nie zidentyfikował zabójcy.
A co do tego, co Kanye mówi, że ma na myśli… Jest moją mamą, która mówi: „Nie wyjaśnię tego nowego fragmentu interpretacji, niszczy tajemnicę i magię prawdziwej miłości i umieszcza ją w policzalnym pudełku”.
„Gracz. Introwertyk. Rozwiązujący problemy. Twórca. Myśliciel. Przez całe życie ewangelista żywności. Orędownik alkoholu.”