Connor McDavid osiągnie w tym sezonie 100 asyst, być może już w środę, jeśli uda mu się zdobyć trzy asysty w Dallas. To imponująca statystyka, rodzaj piękna, które kochają fani sportu. Kto nie lubi widzieć, jak ktoś przekroczył w czymkolwiek stulecie? Niezależnie od tego, czy jest to mecz na 100 punktów, 100 jardów, czy 100 RBI, mózgi naszych fanów sportu są zaprogramowane na polubienie tej liczby. Dlaczego nie 100 asyst?
Jak ktoś, kto kiedyś napisał Książka o historii NHL I nigdy nie spotkał się z bieżącym wydarzeniem, którego nie mógłby zamienić w YouTube opisującą coś, co wydarzyło się 30 lat temu. Wielokrotnie mnie pytano: czy pogoń za McDavidem za 100 asyst to naprawdę tak wielka sprawa, jak ludzie to sobie wyobrażają Być? On jest?
Moja odpowiedź brzmi: Nie, to nic wielkiego. Właściwie jest większy. McDavid jest o krok od zrobienia czegoś niesamowitego, a my sprzedajemy go po zaniżonej cenie.
Można za to winić McDavida, ponieważ w tym momencie zrobił tak wiele niesamowitych rzeczy na przestrzeni lat, że wydaje się, że mamy tendencję do odwracania wzroku i rzucania na stos kolejnych pochwał. Ale nie powinniśmy i dzisiaj nałożę historyczny kapelusz i spróbuję Cię przekonać, że to jest większa historia, niż myślisz.
To ekskluzywny obszar
Prawdopodobnie słyszeliście już tę część, ale na wszelki wypadek: setne podanie McDavida umieściłoby go w klubie z tylko trzema innymi nazwiskami.
Spójrzmy na to z perspektywy. Sześciu zawodników strzeliło w jednym sezonie ponad 75 goli. Ośmiu z nich rozegrało mecze, w których padło sześć goli. Sześciu zawodników, w tym sam McDavid, zdobyło w ubiegłym roku 150 punktów. Sześciu obrońców zdobyło 100 punktów. Dziewięciu bramkarzy strzeliło i zdobyło bramkę.
Znalazłeś pomysł. Wszystkie te osiągnięcia są bardzo ekskluzywne i powodują zatrzymanie presji, gdy się pojawią. Wszystkie te przypadki są częstsze niż zdobycie 100 asyst w sezonie.
Nie to jest naprawdę Ekskluzywny
Jedną rzeczą jest wiedzieć, że tylko trzech graczy osiągnęło plateau 100 asyst. Co innego wymienić tych graczy: Wayne’a Gretzky’ego, Bobby’ego Orra i Mario Lemieux.
Otóż to. Tylko trzech mężczyzn, którzy są bez wątpienia trzema największymi zawodnikami w historii tego sportu. To jest ten klub. Trzy twarze zostały już wyrzeźbione na górze Rushmore należącej do ligi NHL. A wkrótce Connor McDavid.
Pomyśl o nazwiskach, których nie ma na tej liście, w tym o niektórych z najlepszych rozgrywających w historii. Joe Thornton był bliski zanotowania 96 asyst w sezonie 2005-06 jako MVP. Podobnie uczynił Adam Oates, który w sezonie 1992/93 zgromadził 97 punktów. Doug Gilmore miał w tym samym roku 95 lat, podobnie jak Pat LaFontaine. Ron Francis osiągnął 92 lata, a Steve Yzerman i Paul Coffey osiągnęli 90 lat. Na liście mężczyzn, którzy nigdy nie osiągnęli progu 90 lat, znajdują się Marcel Dionne, Jaromir Jagr, Phil Esposito, Brian Trottier i facet o imieniu Sidney. Crosby'ego.
Być może najbardziej zaskakujące jest to, że podczas gdy Gretzky osiągnął ten cel 11 razy, Orrowi i Lemieux udało się to tylko raz. Oznacza to, że McDavid nie tylko dołączy do klubu, w którym znajdują się trzy legendy, ale wraz z dwiema z nich awansuje w rankingach wszechczasów.
I to zanim weźmiesz pod uwagę wiek
Gretzky osiągnął 100 punktów w 11 kolejnych sezonach, od 1980/81 do 1990/91. Lemieux zrobił to w latach 1988-89. Orr przybył tam jako pierwszy w latach 1970–1971.
Jeśli znasz swoją historię, wiesz, że wskaźniki punktacji w NHL były wtedy inne niż obecnie. Liga wciąż dochodziła do siebie po szoku związanym z ekspansją w 1967 roku, kiedy Orr przepisał księgę rekordów, a lata 80. były okresem najwyższych wyników w historii ligi.
Zdobycie 100 asyst w jednym sezonie byłoby imponującym osiągnięciem w każdej dekadzie. McDavid robi to jednak w lidze NHL, w której średnio strzela się nieco ponad sześć goli na mecz. To lepiej niż niewiele ponad pięć bramek na mecz, jakie odnotowaliśmy podczas najgorszej ery Dead Puck, ale nie jest to nawet zbliżone do siedmiu, a nawet ośmiu bramek na mecz, jakie notowaliśmy podczas dobrej passy Gretzky’ego. Era Orra była bliższa tej epoce, ale znowu liga właśnie się rozrosła, więc większość tych bramek zdobyły uznane drużyny (takie jak Boston Bruins), pokonując nowicjuszy. McDavid robi to w rzekomo epoce parytetu.
Porównanie jednego pokolenia do drugiego jest skomplikowane, ale możemy zastosować koncepcję statystyk dostosowanych do epoki, aby przynajmniej spróbować uwzględnić różnice we wskaźnikach skolaryzacji, długości horyzontu czasowego i innych czynnikach. A kiedy już to zrobisz, to, czego dokonał McDavid w ostatnich latach, naprawdę umieszcza go na tej liście Najlepsi rozgrywający jednego sezonu w historii. Nadal pozostaje za Gretzkym, ale teraz brakuje mu zaledwie trzech sezonów do Wielkiego, a wkrótce minie dwa z nich. Wszystkie inne nazwiska, które na niego czekają, pochodzą z początków ligi, zanim rozpoczęła się era Original Six. Według jakiejkolwiek rozsądnej definicji ery nowożytnej McDavid przekroczył już to, co najlepsze Orra i Lemieux, a jego obecny sezon prawdopodobnie zajmie drugie miejsce po rekordowym sezonie 1985–86 Gretzky’ego.
OK, ale co z tymi celami i kamieniami milowymi?
To jest dla mnie dziwna część.
Dwa lata temu zorganizowaliśmy coś, co wydawało się, że obejmuje całą ligę imprezę z okazji pogoni za 60 bramkami Austona Matthewsa. Dotarł tam, podobnie jak w zeszłym roku David Pastrnak i McDavid. W tym roku Matthews znów tam jest, o czym już wiecie, ponieważ wszyscy widzieliśmy te wyjątkowe momenty, kiedy w weekend osiągnął szczyt, wprawiając fanów Buffalo w szał.
Głębiej
Auston Matthews został dziewiątym zawodnikiem w historii NHL po kilku sezonach, w których zdobył 60 bramek
Szczerze mówiąc, waham się, czy w ogóle wspominam o Matthewsie, ponieważ wiem, że jakakolwiek wzmianka o Maple Leafs wywołuje wiele emocji, więc powiedzmy sobie jasno: strzelenie 60 bramek to duże osiągnięcie. Zanim Matthews po raz pierwszy osiągnął ten punkt kilka lat temu, w erze kapitalizacji zdarzyło się to tylko dwa razy, po jednym dla Aleksandra Owieczkina i Stevena Stamkosa. Wcześniej od 1993 roku byli to tylko Lemieux i Jagr. Zdobycie 60 bramek to wciąż wielka sprawa i zasługuje on na wszystkie pochwały, jakie mu przyznajemy. To naprawdę imponujące.
Ale 100 asyst droga Tym bardziej imponujące, bo znowu lista graczy, którzy to zrobili od czasów Gretzky’ego, jest absolutnie zerowa. McDavid jest już posiadaczem rekordu wszechczasów w erach cap, na 11 meczów przed końcem, i nie jestem pewien, czy ktokolwiek poza Edmonton zauważył ten wyczyn.
Cienki. Co się stanie, jeśli Matthews osiągnie 70 bramek? Jest to debata, która miała miejsce w kilku miejscach, m.in Ten utwór został napisany przez Bruce'a McCurdy'ego. Ostatecznie doszedł do wniosku, że Matthews zdobywający 70 asyst będzie równy McDavidowi zdobywającemu 100. Co do szacunku, nie zgadzam się. Zdobycie przez Matthewsa (lub kogoś innego) 70 goli w obecnych czasach byłoby naprawdę niesamowitym osiągnięciem, o którym fani będą opowiadać swoim wnukom. Dołączy jednak do klubu, w którym występuje Bernie Nicholls. Alexander Mogilny przekroczył granicę 70 bramek i wygląda na to, że nie jest nawet członkiem Galerii Sław. Niewiele jest osiągnięć bardziej imponujących niż strzelenie 70 goli, ale zdobycie 100 asyst jest jednym z nich.
Podsumowując: cieszmy się odrobiną historii
Jak mówiłem, nie rozumiem tego. To musi być znacznie większa sprawa, niż się wydaje, przynajmniej poza Edmonton.
Po raz kolejny są to asysty – stara statystyka, która istnieje od zawsze i którą zna każdy fan. To nie jest jakaś wymyślna, nowa liczba inspirowana analityką, którą tylko udajesz, że rozumiesz. To nie jest jedna z tych dziwnych płyt, o których słyszy się obecnie, gdzie ktoś uderza w cel, o którym nigdy wcześniej nie słyszałeś, coś w rodzaju rzeczy, którą robimy: „Prawdziwe czy fałszywe?” Dyskusja na temat podcastu. Jednak w jakiś sposób wszyscy zwracaliśmy większą uwagę na home run Nathana MacKinnona otwierającego sezon w tym roku. Możemy przyznać, że był to imponujący punkt, przyznając jednocześnie, że nikt z nas nigdy wcześniej nie myślał o tym rekordzie przed tym rokiem. .
Przy 100 asystach nie dzieje się nic tajemniczego. Jest to jedna z najbardziej cenionych statystyk hokeja, istniejąca od stu lat, a gracz jest o krok od osiągnięcia największej rundy osiągnięć, aby dołączyć do klubu, który otworzył swoje drzwi jedynie dla najbardziej uświęconej elity. To powinna być większa sprawa.
nadal jest czas. Być może nie chodzi o to, aby stacje sportowe podkręcały szum, czy Goodyear Blimp miał zostać wyemitowany dziś wieczorem w Dallas, czy też Gretzky, Lemieux i Orr zaczęli śledzić Oilers. Prawdopodobnie nie mamy szansy, aby Gary Bettman złożył swój album z wycinkami Ceremonia w środkowej fazie gry jest niezwykle niezręczna. Nie starczyłoby nam czasu, aby nauczyć McDavida, jak na tyle przekonująco naśladować ludzkie emocje, aby uśmiechał się, gdy trafi w cel.
Ale możemy oglądać, możemy cieszyć się i doceniać fakt, że dzieje się przed nami prawdziwa historia. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych klubów NHL zyskuje nowego członka, a kolejnego możemy spodziewać się dopiero za pokolenie lub dwa. Nie ma nic złego w byciu zaskoczonym, kiedy tak się dzieje. Powinno być.
(Ponadto, jeśli popadł w kryzys lub doznał kontuzji i mimo wszystko nie dotarł do 100 lat, ten artykuł nigdy nie powstał.)
(Zdjęcie na górze: Perry Nelson/USA Today)
„Nieuleczalny badacz twittera. Amatorski adwokat mediów społecznościowych. Wielokrotnie nagradzany guru muzyki. Becon ćpuna. Skłonny do napadów apatii”.