W połowie listopada dr Megan Christian wracała rowerem do domu z pracy we włoskiej Narodowej Agencji Badawczej w Bolonii, kiedy zadzwonił jej telefon.
„Nie odpowiem, bo prowadziłem” – mówi australijski naukowiec. Wtedy zauważyłem, że podany numer zawiera francuski numer kierunkowy. „Zatrzymałem wszystko, po prostu zatrzymałem rower na środku ścieżki rowerowej i odpowiedziałem”.
Osiemnaście miesięcy temu Christian był jedną z 22 500 osób, które zgłosiły się na staż astronautów w NASA. Europejska Agencja Kosmiczna Międzyrządowa organizacja zajmująca się eksploracją kosmosu, składająca się z 22 państw członkowskich, z siedzibą w Paryżu.
Jak dotąd przeszedłem wszystkie etapy procesu rekrutacyjnego ESA: rygorystyczne testy z fizyki, matematyki, logiki i pamięci; test rozumowania przestrzennego za pomocą joysticka; testy psychologiczne, w tym indywidualnie oraz z zespołem psychologów; I seria badań lekarskich, które trwały tydzień. Wiedziała, że dotarła do ostatniej puli kandydatów — miała ostatnie rozmowy kwalifikacyjne z wysokimi rangą członkami agencji kosmicznej. Wiedziała też, że zbliża się decyzja.
Po drugiej stronie linii był dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej Josef Ashbacher. Powiedział Christianowi – któremu brakowało kilku tygodni do jej 35. urodzin – że została wybrana jako jedna z 17 nowych astronautów, czyniąc ją pierwszą kobietą-astronautką w Australii. (Posiada również obywatelstwo brytyjskie).
„To niesamowite”, mówi Christian, która – kilka tygodni po ogłoszeniu i kilka wywiadów w mediach na swoim koncie – wciąż wygląda na płodną. „Myślę, że od dziecka wciąż mam w głowie tę myśl, że bycie astronautą to najfajniejsza praca na świecie…
„Czuję, że to także trochę szczęścia, które przetrwało. Myślę, że wszyscy prawdopodobnie cierpimy na jakiś syndrom oszusta, prawda?”
Christian dorastał w Wollongong, nadmorskim mieście na południe od Sydney. W szkole podstawowej miała książkę o kosmosie, którą „czytała cały czas”, a w szkole średniej odwiedziła Smithsonian Air i Próżnia Kennedy Space Museum and Center w Stanach Zjednoczonych. „Byłem tym całkowicie zafascynowany, ale tak naprawdę nie musiałem być astronautą na moim radarze, ponieważ dorastając w Australii w tamtym czasie nie było agencji kosmicznej. Więc nie sądziłem, że kiedykolwiek będzie to moja droga.”
Chrześcijanka kochała języki (włada czterema) i nauki ścisłe – z matematyką jej ulubieniec „ponad wszystko”. Uprawiała sztuki walki i jeździła z rodziną na wielodniowe raftingi – jej najlepsza wyprawa to dziewięć dni na rzece Franklin na Tasmanii. Bawiła się pomysłem zostania artystką, aktorką lub architektem, ale zdecydowała się na naukę – studiowała chemię przemysłową na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii, gdzie zrobiła doktorat, który badał wykorzystanie nanocząstek do przechowywania wodoru. Kiedy skończyłem doktorat, przeniosłem się do Włochygdzie prowadziła badania nad materiałem zwanym grafenem, który jest wykorzystywany w elektronice i coraz częściej w energetyce odnawialnej.
Ale to eksperyment na południowym krańcu Ziemi stał się katalizatorem podróży Christiana w kosmos.
W latach 2018-19 pełniła roczne stanowisko w Stacji Badawczej Concordia przy ul Antarktyda. Concordia to francusko-włoska stacja położona na wysokości 3200 metrów nad poziomem morza. Zimą słońce nie wznosi się ponad horyzont przez trzy do czterech miesięcy, a temperatury spadają do -80 stopni Celsjusza. Robotnicy zostają całkowicie odizolowani, bez możliwości otrzymania pomocy z ziemi lub powietrza.
„W niektóre dni dochodziło do 104 stopni poniżej zera z chłodnym wiatrem, a ja codziennie pracowałam na zewnątrz” — mówi.
„Jest też fakt, że masz 100 dni całkowitej ciemności, a to niszczy twoje ciało i sen. Więc jest to trudne fizycznie. Ale powiedziałbym, że jest jeszcze trudniejsze psychicznie, ponieważ jesteś odizolowany. W naszym przypadku było Jest nas 13. Ogólnie się zgadzamy, ale co do tego rodzaju odizolowanego środowiska, w którym czujesz wszystko mocniej. Każda emocja, którą czujesz mocniej. Jeśli jesteś szczęśliwy, jesteś naprawdę szczęśliwy, ale jeśli czujesz się trochę samotny lub smutny , czujesz się naprawdę przygnębiony. Więc musisz nauczyć się sobie z tym radzić”.
Christian mówi, że pozostała pozytywna, skupiając się na swoim celu bycia tam – badaniach nad zmianami klimatycznymi – oraz z pomocą jej trwających całe życie twórczych poszukiwań robienia na drutach, robienia na drutach i tworzenia muzyki.
Na Antarktydzie odkryła coś ważnego o sobie: „Nigdy nie doszedłem do punktu, w którym nie chciałem iść dalej lub gdzie byłem całkowicie przerażony. Byłem w bardzo trudnych sytuacjach, takich jak rozwiązywanie problemów na zewnątrz, kiedy pogoda była naprawdę zimna i musiałem zabrać tam komputer, więc musiałem pracować bez rękawiczek, co jest naprawdę sporym sprawdzianem.
„Właśnie zdałem sobie sprawę, że to, co uwielbiam robić, to stawianie sobie wyzwań. Tak naprawdę nie znalazłem ograniczeń. Myślę, że niekoniecznie istnieją jako solidna rzecz”.
Concordia jest tak niepodobna do innych miejsc na świecie, że Europejska Agencja Kosmiczna wykorzystuje ją do misji badawczych na inne planety; Dzięki swoim ekstremalnym warunkom jest to najbliższa rzecz, jaką mamy do życia na Marsie. Kiedy Christian był na Concordii, odwiedził lekarza z Europejskiej Agencji Kosmicznej, aby przeprowadzić testy fizyczne i psychiczne zimowej załogi, aby stworzyć model, jak mogłaby wyglądać misja kosmiczna dla astronautów.
„Wtedy wszystko stało się na radarze” — mówi Christian. „Robiłem rzeczy, które astronauci robiliby na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na przykład przeprowadzałem różnego rodzaju eksperymenty, które niekoniecznie należą do mojego obszaru specjalizacji, co oznacza ogromną krzywą uczenia się. I naprawdę to uwielbiam ”.
Więc zdecydowałem: „Dobrze, to jest to, co lubię robić w życiu i to jest to, co chcę robić przez resztę mojego życia, więc następnym krokiem jest kosmos, po Antarktydzie?” „
Wkrótce po powrocie do Włoch Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) po raz pierwszy od 13 lat otworzyła rekrutację astronautów – marzenie z dzieciństwa stało się możliwe.
Ponieważ loty kosmiczne są ograniczone, tylko pięciu z siedemnastu rekrutów to zawodowi astronauci, którzy rozpoczną pełnoetatowe szkolenie do misji. Pozostali, w tym Christian, to rezerwiści, którzy pozostaną na swoich stanowiskach, ale przejdą podstawowe szkolenie w agencji kosmicznej. Chociaż nie ma gwarancji, że lot się odbędzie – główną przeszkodą są ogromne koszty misji kosmicznych – Christian mówi, że jest „bardzo optymistyczna”.
W międzyczasie będzie kontynuować swoje badania – bada wykorzystanie światła słonecznego zamiast paliw kopalnych do produkcji wodoru. Podczas gdy jej praca koncentruje się na przyszłości, jej twórcze wysiłki czasami przenoszą ją w przeszłość; W bożonarodzeniowy poranek dołącza do chóru w średniowiecznym kościele, by zaśpiewać 400-letnią niemiecką kolędę.
Ale przestrzeń jest tam, gdzie leżą jej marzenia. Christian mówi, że bardzo chciałaby być na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej lub dowolnej komercyjnej stacji kosmicznej, „wykonując eksperymenty dla ludzi, którzy sami nie mogą się tam dostać, ale wkładają swoją pracę w przygotowanie tych eksperymentów.
„A potem, oczywiście, mam na myśli to, że wszyscy marzą o locie na Księżyc, więc to zdecydowanie sen”.
„Analityk. Nieuleczalny nerd z bekonu. Przedsiębiorca. Oddany pisarz. Wielokrotnie nagradzany alkoholowy ninja. Subtelnie czarujący czytelnik.”