Po 45 latach spędzonych w Vancouver Canucks Stan Smile nie będzie już pełnił codziennej funkcji w klubie.
Nikt nie był w organizacji Vancouver Canucks dłużej niż Stan Smile. Teraz 65-letni były kapitan Canucks wycofuje się ze swojej aktywnej roli w organizacji, choć pozostanie ambasadorem klubu.
Canucks ogłosili to w czwartek Smil ustąpi ze stanowiska wiceprezesa ds. operacji hokejowychchociaż nadal będzie reprezentował Canucks na imprezach społecznych, biznesowych i charytatywnych.
„Kiedy przeprowadziłem się do Vancouver w 1978 r., nie mogłem sobie wyobrazić, jak pozytywną podróż będzie to oznaczać przez następne 40 lat” – stwierdził Smil w oświadczeniu. „Ten zespół i społeczność znaczą wszystko dla mnie i mojej rodziny. Jesteśmy naprawdę wdzięczni za wszystkie relacje i doświadczenia, które wspólnie przeżyliśmy”.
The Canucks wybrali The Steamer w drafcie NHL Entry Draft z 1978 r., zajmując 40. miejsce w ogólnym wyborze, a następnie rozegrał siódme mecze spośród wszystkich graczy w tym drafcie, zdobywając 673 punkty w 896 meczach. Jeszcze zanim został powołany do draftu, Smeal był legendą w Vancouver, gdzie zdobył dwa Puchary Pamięci z drużyną New Westminster Bruins. W swoim drugim Memorial Cup Smeal prowadził turniej z 14 punktami w zaledwie 5 meczach.
Smil stał się sercem i duszą Canucks, ucieleśniając ich surową tożsamość robotniczą w latach 80-tych. Na swoim pierwszym obozie treningowym Smil dał o sobie znać, wbijając mierzącego 6 stóp 3 cale obrońcę Harolda Snibsta w bandy z taką siłą, że trener Canucks Harry Neal powiedział: „Gdyby nie było szyby, Harold nadal latałby”.
Wygląda na to, że Snepsts nie bierze tego do siebie. Następnego dnia obrońca powiedział wesoło: „Stan Smile jest właśnie takim gościem, jakiego potrzebujemy”.
Nic więc dziwnego, że Smil szybko zdobył sobie sympatię fanów w Vancouver, którzy docenili jego podejście do gry, w którym nigdy nie można powiedzieć, że umiera.
„Moja etyka pracy prawdopodobnie pomogła mi dotrzeć tam, gdzie dotarłem” – powiedział po latach Smell Mike’owi Beamishowi z Vancouver Sun po zakończeniu jego kariery sportowej. „Nigdy nie osiągnąłem swojego celu pod względem umiejętności zdobywania punktów, talentu czy statystyk. Nigdy się nie poddałem. To coś, z czego jestem bardzo dumny. Myślę, że ogólnie grałem z wielkim sercem. łatwa droga. Zajęło mi to długą drogę.
Ukoronowaniem chwały Smeala jako zawodnika była chwila, gdy poprowadził drużynę Canucks do finału Pucharu Stanleya w 1982 roku. Przypadkowo został mianowany kapitanem przed rozpoczęciem play-offów, a następnie zdobył 18 punktów w 17 meczach play-off, prowadząc drużynę w biegu Kopciuszka . Pozostał kapitanem przez następne osiem sezonów, zanim przekazał „C” Trevorowi Lindenowi.
Nawet po przejściu na emeryturę Smil pozostał w drużynie Canucks, cofając się o krok od siedzenia na ławce rezerwowych i stając za nimi jako asystent trenera w latach 1991–1999. Od tego czasu Smil nosił wiele kapeluszy. Przez kilka lat był głównym trenerem drużyn w systemie farm Canucks, był dyrektorem ds. rozwoju zawodników i starszym doradcą w biurze zespołu, a także nadzorował ich rekrutację do college’u na czas swojej kariery, podpisując kontrakt z Chrisem Tanevem. Z Rochester Institute of Technology podlega jego jurysdykcji.
Smyl przez krótki czas pełnił nawet funkcję dyrektora generalnego Canucks, wkraczając na jego miejsce po zwolnieniu Jima Benninga. Kadencja Smeala na stanowisku dyrektora generalnego trwała tylko cztery dni, ale zakończyła się niezwykłym sukcesem: podczas jego kadencji zespół był niepokonany, notując passę dwóch zwycięstw z rzędu – najdłuższą w tamtym momencie w sezonie.
Przez cały ten czas pasja Smeala do drużyny Canucks nie słabła.
„To jest mój zespół. Mój jedyny zespół. Zawsze będę robić to, co najlepsze dla tej organizacji. Zawsze zgłaszam się, gdy jestem proszony o pomoc” – powiedział Smeal, gdy objął stanowisko dyrektora generalnego. „Noszenie koszulki Canucks jest powodem do dumy”. Noszenie tej koszulki wiąże się także z wielką odpowiedzialnością.”
Smyl był żywym ucieleśnieniem tej odpowiedzialności i dumy jako gracza, a ta odpowiedzialność i duma towarzyszyły mu przez cały jego pobyt w Canucks. Kiedy odchodzi na zasłużoną emeryturę, fani Canucks mogą tylko powiedzieć: „Dziękuję, Stan”.