Lipiec zeszłego roku, dwa Wędrowcy byli na wycieczce z plecakiem w kalifornijskim lesie Shasta Trinity National Forest. Na północny wschód od Granitowego Jeziora – małego zbiornika wodnego otoczonego śmiertelnym spadkiem i skalistą górą – jeden z nich upadł i został tak ciężko ranny, że nie mógł kontynuować.
Ze swoich zapasów wyciągnęli osobisty nadajnik GPS. Rozciągnęli antenę urządzenia i nacisnęli przycisk pod nią. Natychmiast sygnał radiowy zaczął nadawać z częstotliwością 406 MHz, ostatecznie docierając do detektorów na orbitujących satelitach. Instrumenty te, będące częścią programu śledzenia wspomaganego przez satelitę Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (Sarsat), odebrały sygnał i natychmiast wysłały ostrzeżenia z powrotem na Ziemię.
Ktoś ma kłopoty w pobliżu Covington Mill w Kalifornii, Alerty informowały Centrum Koordynacji Ratownictwa Sił Powietrznych wraz ze szczegółowymi informacjami o tym, kto jest właścicielem urządzenia i jak się z nim skontaktować. Wkrótce helikopter znalazł się w drodze na szerokość i długość geograficzną skazanego na zagładę podróżnika. Po podniesieniu obu turystów samolot zabrał ich do szpitala.
Jeśli chodzi o dzikie wezwania w niebezpieczeństwie, było to nie tylko szczęśliwe zakończenie, ale i łatwe. (Ten incydent wraz z tysiącami innych na żywo w programie SARSAT baza danych historii wypadków.) Odnalezienie wędrowców nie wymagało suszenia papierowych dzienników, ani odczytywania notatek zapisanych na samochodach pozostawionych w miejscu startu. Jest to zgodne z projektem: słynne zdanie Sarsata to „Aby usunąć „Wyszukiwanie” z wyszukiwania i ratownictwa. Sarsat to mało znany amerykański program, którego celem jest ratowanie zagubionych lub rannych wspinaczy i wspinaczy, przewróconych kierowców quadów i skuterów śnieżnych, marynarzy na zatopionych statkach i pasażerów rozbitych samolotów. Jest to część międzynarodowej współpracy o nazwie Cospas-Sarsat, obejmującej 45 krajów i dwóch niezależnych organizacji. System opiera się na prostym sprzęcie, który ma jedno zadanie — wysyłanie sygnału alarmowego, który wykrywa lokalizację, w dowolnym miejscu i przy każdej pogodzie — oraz system satelitarny, który nasłuchuje tych połączeń. „Jeśli naprawdę potrzebujesz ratować swoje życie ”, mówi Jesse Reich, inżynier systemów ziemskich w Sarsat. Moim zdaniem, będą tam dla Ciebie”.
Od 2022 r. baza danych NOAA zawiera ponad 723 000 zarejestrowanych urządzeń ratunkowych, należących głównie do tych, którzy mają nadzieję, że nigdy nie będą musieli ich używać. Mimo to ponad 50 000 ludzi na całym świecie zostało uratowanych, ponieważ aktywowali 406 swoich beaconów, wysyłając w kosmos sygnał SOS.
Sarsat zaczął później Incydent, który mógł skorzystać na tej technologii: w 1972 roku dwaj członkowie Kongresu, Hale Boggs i Nick Begich, lecieli dwusilnikową Cessną 310 przez Alaskę. Ich samolot zniknął na odludziu przy złej pogodzie. Przeszukanie 325 000 mil kwadratowych zajęło 39 dni i 90 samolotów niczego nie znalazło. Poszukiwania zostały odwołane, a politycy i ich samolot do dziś zaginęli.
Następnie Kongres zadeklarował, że samoloty powinny być wyposażone w radiolatarnie, które będą automatycznie transmitować w razie wypadku. Ale plan miał ograniczenia technologiczne: w przeciwnym razie Samolot musi lecieć w pobliżu, aby odebrać połączenie. Być może nie było niespodzianką, że NASA zdała sobie sprawę, że satelity miałyby znacznie szerszy widok i mogłyby również badać rozległe obszary planety, które w rzeczywistości są oceanami. Grupa naukowców z agencji kosmicznej przeprowadziła badania nad tym, co było możliwe, i do 1979 roku Stany Zjednoczone, Kanada, Francja i były Związek Radziecki podpisały dokumenty w Leningradzie. Współpraca międzynarodowa, która później stała się bardziej formalna Cospas-SarsatWystrzelił swojego pierwszego satelitę w czerwcu 1982 roku.
„Analityk. Nieuleczalny nerd z bekonu. Przedsiębiorca. Oddany pisarz. Wielokrotnie nagradzany alkoholowy ninja. Subtelnie czarujący czytelnik.”