Liczba wniosków polskich firm przemytniczych o wspólną licencję niemiecko-unijną podwoiła się do 46 w 2021 r. Według Brandenburskiego Ministerstwa Infrastruktury i Planowania Regionalnego w 2022 r. wpłynęło do tej pory 11 wniosków lub zapytań.
Na większą skalę to się zmienia Ze względu na Pakiet Mobilności UE, najwyraźniej ma na celu poprawę warunków pracy kierowców ciężarówek na długich trasach, ale niektórzy uważają, że jest uciążliwy dla zagranicznych przemytników spoza Niemiec, ale większość operacji odbywa się w Niemczech. Jednak nadawcy z UE posiadający lokalny oddział mogą odstąpić od tych warunków.
Według Związku Niemieckich Firm Transportowych LBV, niemieckie firmy transportowe dostarczają 60% zleceń na rynku lokalnym, a pozostałe 40% przewożą firmy zza oceanu, głównie z Polski.
Od 21 lutego nie-niemieckie firmy przemytnicze są zmuszone co osiem tygodni zwracać ciężarówki do siedziby firmy i dodały zasady regulujące przewozy z UE do innego kraju UE, znane jako kabotaż.
Anna-Christine Weirich wyjaśnia przyczynę prawa UE z rozsądnego planu ruchu niemieckiej federacji związków zawodowych. „Prowadzenie porywaczy generalnie polega na maksymalizacji zysków poprzez cięcie kosztów w jakikolwiek sposób, co jest szkodliwe dla kierowców i ogólnie ich warunków pracy” – powiedział.
W przyszłości, po trzech takich przewozach kabotażowych, trzeba będzie wprowadzić „fazę odmowy” na co najmniej cztery dni, w tym czasie ciężarówka musi opuścić kraj.
Polscy porywacze są nieszczęśliwi
„Pakiet mobilności doprowadzi do usunięcia polskich przewoźników z rynku europejskiego. To się dzieje teraz” – powiedziała Małgorzata Morman, której firma transportowa Margo znajduje się 100 kilometrów (60 mil) na wschód od Cottbus w Kożuchowie, w zachodniej Polsce. . Jej niemiecka spółka zależna Marco GmbH ma siedzibę we Frankfurcie nad Odrą i prowadzi osiem jednostek w Niemczech.
Polska firma przemytnicza Mormona postanowiła założyć własną firmę w Niemczech półtora roku temu. „Wcześnie przyjęliśmy zmianę” — powiedział Mormon. „Chodzi o dostęp do rynku, a Pakiet Mobilności UE bardzo nas kontroluje”.
„Przenosimy naszą firmę do Niemiec, abyśmy mogli normalnie pracować, spać spokojnie i przestrzegać prawa” – wyjaśnił Mormon.
„Transport jest w tym roku bardzo trudny. Myślę, że za kilka miesięcy na rynku niemieckim zabraknie przewoźników. Firmy restrukturyzacyjne zwykle będą działać. Ale wiele firm zostanie porzuconych i to też będzie duży problem, ponieważ łańcuchy dostaw być zakłócone” – dodał.
Od początku tego roku polscy kierowcy ciężarówek i porywacze byli również zszokowani reformą podatkową wprowadzoną przez narodowo-konserwatywny rząd PiS w imię Polish Deal. W szczególności firmy muszą płacić wyższe składki na ubezpieczenie społeczne.
W grudniu Krajowy Rejestr Długów podał, że dług przemysłowy wzrósł o 27% w porównaniu z okresem przed epidemią. Około 23 500 firm ma niespłacone pożyczki.
Liczba wniosków polskich firm przemytniczych o wspólną licencję niemiecko-unijną podwoiła się do 46 w 2021 r.
Burza w filiżance herbaty?
Jednak według Trans.INFO branża uważa, że większość polskich spedytorów nie może przenieść się do Niemiec.
Mówi, że na takim posunięciu skorzystałyby tylko polskie firmy transportowe, które mają prawie wszystkie usługi kabotażowe. Dla wszystkich innych taka opcja jest nieatrakcyjna ze względu na trudności w zatrudnianiu kierowców z krajów trzecich oraz wysokie koszty pracy i tempo transferu.
Alija Sodorovska, starszy ekspert ds. transportu Polskiego Związku Międzynarodowych Drogowców (ZMPD), powiedziała, że do tej pory żaden członek ZMPD nie zdecydował się na takie działanie.
„Nie może być mowy o wspólnej deportacji z Polski. Spośród 38 000 porywaczy z Polski tylko kilkuset mogło być zamieszanych w rzeź” – powiedziała Sodorowska.
„Nie mamy informacji od członków ZMPD, że zdecydowali się opuścić Polskę i założyć firmy w Niemczech ze względu na Pakiet Mobilności i polską umowę” – powiedziała rzeczniczka ZMPD Anna Prejinska-Rybika.
„Niektórzy przewoźnicy mogli ogłaszać takie ogłoszenia, ale od słów do czynów jeszcze długa droga” – powiedział.
„W przypadku pakietu mobilności głównym problemem jest drastyczny wzrost kosztów pracodawcy, zwłaszcza wynagrodzeń kierowców i niezmiennych wynagrodzeń dla kierowcy” – podkreśliła Brzezińska-Rybicka.
„Jednak w swoich obliczeniach uwzględnią inne koszty, które są wyższe niż w Polsce, co oznacza, że prowadzenie biznesu w Niemczech nie jest tanie” – dodała Brzezińska-Rybicka.
„Dla przemytników, którzy organizują cross-trade i inne działania międzynarodowe, wyjazd do Niemiec nie jest atrakcyjny – dwustronny, transport i bezpłatny transport są zwolnione z delegowania, więc kierowcy nadal będą płacić minimalną pensję kraju rejestracji (Polska) i dodatki (poufnie) podczas delegowania do tych krajów w Niemczech Płać pensje, podczas gdy osoby siedzące w Niemczech będą musiały zapłacić co najmniej niemiecką pensję za jakąkolwiek działalność transportową ”- powiedziała Anna-Christine Weirich z Projektu Sprawiedliwej Mobilności. .
Na odwrót
„Przewoźnicy z innych krajów Europy Wschodniej również zbliżają się do swojego głównego rynku” – powiedział Weirich. „[They are] Zbliżanie się do granicy niemieckiej w celu zmniejszenia dystansu do ich głównego rynku. Zauważyliśmy tego rodzaju ruch litewskich firm otwierających nowe oddziały w zachodniej Polsce – dodał.
„Nastąpił bardzo znaczący trend w innym kierunku, na który patrzyliśmy w ciągu ostatnich kilku lat: niemieckie (i holenderskie i francuskie) firmy logistyczne otwierają firmy lub oddziały w Polsce lub na Litwie w celu wykorzystania tanich pracowników” – Weirich powiedział.
Pod redakcją: Hardy Grabner
„Irytująco skromny fanatyk telewizyjny. Totalny ekspert od Twittera. Ekstremalny maniak muzyczny. Guru Internetu. Miłośnik mediów społecznościowych”.