Czwarta farsa burząca mury Quentina Dubieux

Czwarta farsa burząca mury Quentina Dubieux

Coś subtelnie zmieniło się w perspektywie Quentina Dupieux, przez co jednoosobowy francuski zespół kinowy stał się zupełnie innym autorem niż antykomediowy punkowy zespół, który wiele lat temu omal nie wkroczył na festiwalową scenę. osiągnąć dojrzałość lub imponującą wyrafinowanie kariery – w tym roku osiągnął nowy poziom wraz z premierą na Festiwalu Filmowym w Cannes – ale ton reżysera złagodniał, a jego cele uległy zmianie, mimo że jego metody pracy (i etyka pracy) pozostają sztywne.

Podobnie jak daleki galijski kuzyn Wesa Andersona i Hong Sang-soo (teraz dwa nazwiska rzadko widuje się razem), Doppieux połączył wyraziste brzmienie z dobrze wykonanym systemem zaprojektowanym z myślą o produktywności, pozwalającym mu pisać, bezpośrednio nagrywać, edytować i co roku nagrywać nowy film. A czasami znajduje czas we dwoje.

LOS ANGELES, Kalifornia – 11 MAJA: (LR) Sam Richardson i Tim Robinson rozmawiają na scenie podczas festiwalu Netflix Is A Joke: Myślę, że powinieneś wyjść z Timem Robinsonem na żywo!  W Greek Theatre 11 maja 2024 roku w Los Angeles w Kalifornii.  (Zdjęcie: Matt Winkelmeyer/Getty Images dla Netflix)

W ciągu ostatnich 12 miesięcy wyprodukował takie filmy jak „Yannick” i „Daaaaaalí!” do Locarno i Wenecji, a teraz wkracza w jasne światła swojej kariery wraz z otwarciem „Aktu II” w Cannes. Niezależnie od tego, czy było to zamierzone, czy nie, najnowszy tytuł Dupieux wywołuje niewątpliwy podwójny rezonans, biorąc pod uwagę fakt, że reżyser przestąpił z pięty na twarz, rozpoczynając swoją wspinaczkę od lawiny absurdalnej antykomedii, która znalazła swój największy wyraz w oczekiwaniach publiczności przed drugim aktem, w którym widzowie po raz pierwszy pozwolili Dołączają się do żartu, a potem, co zaskakujące, występują w roli swoich własnych obrońców.

Podobnie jak w jego dwóch poprzednich dziełach, „Akt drugi” ponownie obraca się wokół kwestii odpowiedzialności przemysłu rozrywkowego i zadaje pytanie, co i jeśli w ogóle wykonawcy są winni swoim widzom. Oczywiście najnowsza część nigdy nie posuwa się zbyt daleko w odpowiedzi na te pytania, nie prezentując ani przepychu, ani pozorów w zestawie narzędzi Dupieux. Zamiast tego Dupieux chce to rozegrać głupio, wstawiając najsłynniejsze francuskie gwiazdy w farsę przełamującą czwartą ścianę o grupie aktorów próbujących uciec przed przeciętnym filmem.

Czwarta ściana okazuje się być bardzo słabo skonstruowana i zawala się w trakcie pierwszego ujęcia śledzącego, w którym David (Louis Garrel) desperacko prosi o przysługę swojego przyjaciela Willy’ego (Raphael Coignard, gwiazda „Yannicka”). Gdy rozmowa katastrofalnie odbiega od scenariusza – kierując się w stronę treści, które wydają się zostać pobrane z Twittera JK Rowling – duet odwraca się, by potwierdzić kamerę. – Nie możesz tak mówić – syknął Jarrell. „Czy chcesz, żeby nas odwołano?”

Dialog – i późniejsze niechciane awanse w miejscu pracy – nabierają ostrzejszego charakteru, biorąc pod uwagę krążące obecnie pogłoski o zachowaniu niektórych wykonawców poza ekranem i właśnie o to chodzi. Chociaż Vincent Lyndon i Léa Seydoux uzupełniają obsadę w rolach Guillaume i Florence, czwórka głównych bohaterów zasadniczo odgrywa karykatury samych siebie, opierając się na swoich biografiach i wizerunkach publicznych, aby nadać ich wspólnemu zawodowi gigantyczny, hipsterski, malinowy akcent.

W nędznym filmie w filmie David (którego twierdzenia o heteroseksualizmie mogą budzić pewne wątpliwości) niechcianie zakochuje się w swoim przyjacielu Williem i organizuje spotkanie z dziewczyną i jej ojcem (Sydoux i Lyndon) na obskurnym poboczu drogi tania restauracja. Spotkanie nie przebiega dokładnie zgodnie z planem, ale przecież nigdy nie miało do niego dojść, ponieważ kolacja – zwana Drugim Aktem – jest jedynie scenerią, w której Teatr Absurdu wystawiany jest na podstawie sztuki Luigiego Pirandello Sześć postaci. W poszukiwaniu autora” z wtrąceniami na temat #MeToo i Mela Gibsona.

Obserwując, jak czterech charyzmatycznych głównych bohaterów ściera się ze sobą, walcząc ze sobą w przypisanych im rolach, doświadczamy powtarzalnej zabawy i głupstwa, a film daje wykonawcom czas na zabłyśnięcie. Jako Guillaume Lyndon ukazuje swoją zrzędliwą liberalną osobowość, mówiąc o upokorzeniu, jakie wiąże się z koniecznością wiary w płonący świat, po czym szybko zmienia melodię, gdy otrzymuje telefon od Paula Thomasa Andersona. We „Florencji” Seydoux znajduje narzędzie do niewykorzystanych wersów komediowych, wprowadzając nas krok po kroku do głowy aktorki na skraju załamania nerwowego.

Pamiętaj, że ten mrugający ton może stać się jeszcze bardziej żarliwy, gdy zmieni się w zdenerwowanego sportowca (Manuel Gilot), tak opanowanego tremą, że nie może odegrać swojej prostej sceny. To znaczy, dopóki Dupieux nie odsunie kurtyny i nie ujawni, że to wszystko dla zabawy. Z narracją ledwo widoczną, nawet jak na standardy Doppieux, „Akt drugi” wciąż zawiera kilka zaskakujących odkryć, budując najdziksze (i nie na próżno najbardziej współczesne) zdania, które na nowo konfigurują dziwaczny film w filmie. Połączenie banalności i dziwaczności w nowym, zabawnym świetle.

Jednak pomimo całej gwiazdorskiej mocy i samoświadomych mrugnięć (sam tytuł może być żartem, odzwierciedlającym fakt, że marzenia Dupieux oparte na założeniach nigdy nie obejmują drugiego ani trzeciego aktu), filmowi brakuje tego samego założenia. -Wynalazek znaleziony w ostatnich szczytach kariery, takich jak „Daaaaaalí!” i „Niewiarygodne, ale prawdziwe”. Jeśli ego aktorów i stagnacja na planie są tematami gotowymi do wyśmiewania, mogą nie wystarczyć na nakręcenie tandetnego 73-minutowego filmu.

Choć może się to wydawać dziwne, Dubieux może zbyt oszczędnie dzielić się swoją hojnością, budując absurdalne pudełko, w którym mogą bawić się największe francuskie gwiazdy, nieśmiało bawiąc się największą atrakcją jego filmu. W tym sensie Jarrell, Seydoux, Quénard i Lyndon wiele dzielą ze skromną publicznością na trybunach: wszyscy gromadzimy się u Doppio, aby delektować się jego natchnionym szaleństwem. Na tym froncie aktowi drugiemu przydałaby się druga część.

Klasa B-

„Rozdział drugi” miał premierę na Festiwalu Filmowym w Cannes w 2024 roku. Obecnie poszukuje dystrybucji w Stanach Zjednoczonych.

Luna Nunez

"Gracz. Introwertyk. Rozwiązujący problemy. Twórca. Myśliciel. Przez całe życie ewangelista żywności. Orędownik alkoholu."

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *