Przez Tom Junes, historyk, adiunkt, Instytut Studiów Politycznych PAN
Poglądy wyrażone w tym artykule są poglądami autora i w żaden sposób nie reprezentują stanowiska redakcyjnego Euronews.
Choć PiS wygrał wybory, niedzielne głosowanie zapewniło zwycięstwo wyborcze opozycji napędzanej przez młodszych wyborców, pisze Tom Jones.
W niedzielę w Polsce doszło do niezwykłej sceny: o północy, kilka godzin po tym, jak pierwszy sondaż przewidywał zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości (PiS) w wyborach parlamentarnych, w kolejkach do lokali wyborczych wciąż stały dziesiątki młodych ludzi. Oczekiwanie na głosowanie.
W ciągu ostatnich ośmiu lat rządów PiS polskie społeczeństwo ulegało coraz większej polaryzacji, a podziały są obecnie tak głębokie, że idea pojednania politycznego jest czasami niemożliwa.
Tegoroczna kampania wyborcza była najbrzydszą i najgorszą w Polsce po 1989 roku. Niemniej jednak w rezultacie duża część społeczeństwa, która normalnie nie głosowała, była wystarczająco zmotywowana, aby głosować.
We wrocławskiej dzielnicy Zagotno ostatni wyborcy oddali swoje głosy tuż przed godziną 3 w nocy. Co ciekawe, wyniki uzyskane w okręgu odzwierciedlają tendencję obserwowaną wśród młodych dorosłych.
W 2019 r. PiS miał najwięcej wyborców w wieku od 18 do 29 lat, zdobywając 26,3% głosów. W ubiegłą niedzielę partia rządząca zajęła ostatnie miejsce z zaledwie 14,9% w ciągu ostatnich ośmiu lat, a w Jakotnie PiS nie zdobył nawet 6%.
Uderzającą cechą tych wyborów była frekwencja wyborcza wynosząca 74% – o dziesięć punktów procentowych więcej niż w wyborach z 1989 r., które zakończyły dziesięciolecia rządów komunistycznych.
Choć liczba uprawnionych do głosowania w tym roku była o ponad milion większa niż w poprzednich wyborach w 2019 r., do głosowania poszło ponad półtora miliona osób.
W kontekście tych wyborów, które uznano za „wolne, ale niesprawiedliwe”, masowa mobilizacja wyborców była wyraźnym zwycięstwem demokracji.
To sprawia, że głosowanie młodzieży, tradycyjnie mniej ważny blok wyborczy, staje się być może jeszcze bardziej niezwykłe. Frekwencja wśród osób w wieku 18–29 lat wyniosła 68,8% w porównaniu z 46,4% w poprzednich wyborach w 2019 r.
Trzęsienie ziemi związane z wyborami młodych ludzi
W miesiącach poprzedzających wybory, w bezprecedensowo polaryzującym klimacie, uwaga mediów zaczęła skupiać się na młodszym pokoleniu wyborców.
Dzieje się tak zwłaszcza dlatego, że badania wykazały silną polaryzację i podział ze względu na płeć w obrębie ich preferencji politycznych, przy przewadze skrajnie prawicowej Confederakji z jednej strony i lewicy z drugiej.
Głosy młodych ludzi podsycane trwającą rywalizacją Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim zwiastują zmianę, gdyż większość młodych wyborców nigdy nie znała żadnego rządu poza duopolem Platformy Obywatelskiej (PO)-PiS.
Dwucyfrowe liczby Konfederacji i skok na trzecie miejsce w sondażach przedwyborczych stawiają ją na pozycji potencjalnego „króla” w tym, co jest postrzegane jako dalszy zwrot w prawo w Polsce.
Znaczenie Levicy, czyli lewicy, było postrzegane jako wynik nacisków PiS na rzecz dalszej kryminalizacji aborcji i jej ataku na kobiety i prawa osób LGBTQ+.
Jednak w dniu głosowania przedwyborcze przewidywania dotyczące młodzieży były odległe, gdyż ani skrajna prawica, ani lewica nie prowadziły.
Czy wyborcy wybiorą trzecią drogę?
Obie partie radziły sobie znacznie lepiej wśród młodych niż wśród starszych, ale wśród młodszych wyborców zdecydowaną przewagę miała koalicja PO pod wodzą Tuska, duże wrażenie zrobiła też koalicja Trzecia Droga.
Poza tym, choć Lewica postrzegana jest jako obóz zwycięzców, w porównaniu z ostatnimi wyborami straciła pół miliona głosów.
Chociaż Konfederacja wydawała się największą porażką wieczoru bez bankructwa, nawet przy swoich najmniej ambitnych celach, skrajna prawica zwiększyła swój ogólny wynik o około trzysta tysięcy głosów.
W obu przypadkach Trzecia Droga może mieć potencjalną frekwencję wyborczą. Choć często przedstawiana w mediach jako zagrożona nieprzekroczeniem progu w tygodniach poprzedzających wybory, koalicja zdołała zaprezentować się jako wiarygodna alternatywa dla duopolu PO-PiS. Levica, czyli skrajna prawica, zapewnia.
Na dwa tygodnie przed głosowaniem Simone Hołownia, jedna z liderek masowej mobilizacji w „Marszu Milionów Serc” pod przewodnictwem Tuska czy Tracii Drogi, w jedynej telewizyjnej debacie wyborczej dobrze wypadła. wpłynęło na wynik.
Jednak partie polityczne i ich kandydaci nie skupiali się zbytnio na młodzieży ani podczas debaty, ani podczas całej kampanii.
Niemniej jednak sondaże pokazują, że młodsze pokolenie w zdecydowanej większości głosowało przeciwko PiS. Młodzi ludzie robili to z różnych powodów, pierwotnie przedstawionych przez PiS, któremu udało się zantagonizować ogólną większość młodych wyborców.
Opozycja wygrywa tam, gdzie obowiązują zastrzeżenia
Choć wybory wygrał PiS, niedzielne głosowanie dało zwycięstwo wyborcze opozycji, napędzanej przez młodszych wyborców.
Młodzi ludzie po raz pierwszy w historii demokracji w Polsce zwyciężyli w wyborach. W 2007 r. młodzi wyborcy pomogli Tuskowi i PO pokonać w przedterminowych wyborach PiS Kaczyńskiego, a w 2015 r. głosy młodych opowiedziały się przeciwko establishmentowi PO, wypychając PiS do władzy.
Choć kraj stoi obecnie w obliczu politycznego momentu przypominającego rok 1989, który zakończył się końcem rządów PiS, historia demokracji w Polsce pokazuje, że wahadło może szybko przechylić się w drugą stronę. Nie można zapominać, że PiS wciąż ma największe grono zwolenników politycznych.
Ważne jest, aby w nadchodzących tygodniach i miesiącach opozycja zachowała ostrożność, stawiając czoła możliwym przeszkodom i ostremu sprzeciwowi ze strony PiS i wspieranego przez PiS prezydenta Andrzeja Dudy. Od konserwatystów po sympatyków skrajnej lewicy.
Biorąc stronę z książki Włoch
Przez ostatnie osiem lat Polska była często porównywana do Węgier ze względu na jej tendencje liberalne i odstępstwa od demokracji pod rządami PiS. Jednak wyniki wyborów z ostatniego weekendu pokazują, że Polska to nie Węgry.
Zamiast tego dzisiejsza sytuacja przypomina sytuację we Włoszech w 2006 r., kiedy szeroka, ale słaba koalicja pod przewodnictwem byłego przewodniczącego Komisji Europejskiej Romano Prodiego o włos wyparła prawicowy, populistyczny rząd Silvio Berlusconiego.
Porównania z Włochami należy zachować ostrożność, gdyż koalicja Prodiego szybko się rozpadła, torując drogę do powrotu Berlusconiego.
Tusk, który jest przewodniczącym Rady Europejskiej i podobnie jak Brody dwukrotnie pokonał w swoim kraju wybitnie prawicowego, populistycznego pretendenta, mógłby się czegoś nauczyć od swojego przeciwnika i wykorzystać okazję, by zająć się obawami młodych ludzi, aby zwiększyć swoje poparcie.
O ile nie chce wywołać podobnych konfliktów podsycanych brakiem wizji przyszłości, polska opozycja ma niepowtarzalną szansę wysłuchania pragnień młodych i przekształcenia Polski w kraj, w którym nie rządzą starzy.
Tom Junes jest historykiem i adiunktem w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Jest autorem książki „Polityka studencka w komunistycznej Polsce: pokolenia zgody i sprzeciwu”.
W Euronews wierzymy, że wszystkie poglądy mają znaczenie. Skontaktuj się z nami pod adresem [email protected], aby przesłać propozycje lub zgłoszenia i wziąć udział w rozmowie.