Polska stała się głównym celem Ukraińców uciekających przed wojną z Rosją, a miliony przekraczały jej granicę. Gdy walki wkraczają w drugi rok, potrzeby przesunęły się poza pomoc humanitarną.
Rzeszów, położony 75 kilometrów od granicy z Ukrainą, stał się główną bramą dla przesyłek broni i pomocy humanitarnej dla zachodnich sojuszników oraz jednym z ważnych miast tranzytowych dla ukraińskich uchodźców.
W zeszłym roku EURACTIV informował w terenie o kryzysie uchodźczym na granicy polsko-ukraińskiej.
W tym czasie około 77% Polaków wydało z własnej kieszeni 2 miliardy euro na pomoc uchodźcom z Ukrainy w pierwszych miesiącach wojny. badanie Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) znaleziony.
Przy tak dużej liczbie przybywających osób pojawiły się obawy związane z konfliktami społecznymi i innymi trudnościami, które mogą wyniknąć z powodu wcześniejszego sceptycyzmu kraju wobec unijnej polityki azylowej i imigracyjnej.
Wojna wkracza w drugi rok, a polskie władze prawie się zarejestrowały 11 milionów przekroczyło granicęXX wieku przepływy migracyjne osiągnęły stały rytm.
Podczas gdy wielu wróciło na Ukrainę lub wyjechało z Polski do innych krajów, ponad 1,4 miliona zarejestrowało się na pobyt i zgłosiło się do tymczasowej ochrony lub w ramach podobnych krajowych programów ochrony.
„Sytuacja w naszym mieście jest zupełnie inna niż przed wojną” – powiedział EURACTIV prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek, rok po tym, jak spotkaliśmy go po raz pierwszy u szczytu kryzysu uchodźczego.
– Naszym wyzwaniem jest teraz stworzenie warunków do integracji, bo chcą znaleźć pracę, chcą być niezależni finansowo i chcą tu rozpocząć nowe życie – dodał.
200-tysięczne miasto ma obecnie 30-40 000 ukraińskich uchodźców, w porównaniu do 100 000 w szczytowym momencie kryzysu, co oznacza wzrost o prawie 50% nowych mieszkańców.
Chociaż wydaje się, że integracja ukraińskich uchodźców z polskim społeczeństwem przebiega bez większych problemów, wyzwania pozostają.
„W Polsce, Słowacji i innych krajach Europy przeszliśmy od reagowania kryzysowego do rządów zachęcających do włączania uchodźców do systemów krajowych, skupiając się na pomocy najbardziej narażonym” – powiedział dyrektor regionalny UNHCR na Europę, Pascal Moreau. W zeszłym miesiącu.
„UNHCR współpracuje z podmiotami krajowymi i lokalnymi, w tym ministerstwami, władzami miejskimi, organizacjami pozarządowymi i organizacjami kierowanymi przez uchodźców, w celu zwiększenia dostępu do edukacji, zatrudnienia, mieszkań, opieki społecznej i pomocy medycznej lub innej” – dodał Moro.
Dla wielu ukraińskich uchodźców język polski jest ważnym czynnikiem. Języki polski i ukraiński są na tyle podobne, że obie strony mogą swobodnie się ze sobą porozumiewać.
„Mamy w naszych szkołach około 2000 dzieci i musimy dać im lekcje polskiego i włączyć je do polskiego systemu edukacji” – powiedział Fjolek.
„Ale nasze miasto jest pełne, nie mamy wolnych miejsc w naszych szkołach, trzeba budować nowe szkoły, nowe przedszkola, nowe, tanie mieszkania i miejsca pracy” – powiedział.
– Staramy się stworzyć spójny system jako miasto i region, ale oczywiście potrzebne będą pieniądze – specjalny rządowy program integracji lub unijny program dla miast i regionów przyjmujących uchodźców – dodał Fjolek.
Jednak zapytany, czy prośba jego i kolegów burmistrzów została wysłuchana, prezydent Rzeszowa powiedział, że „w tej chwili nie ma na to perspektyw”.
Jego komentarze pojawiają się, gdy bezpośrednie finansowanie rządowe również zostało obcięte w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Kolejne wyzwanie, mniej palące w obliczu trwającej wojny, wiąże się z pytaniem, co Ukraińcy widzą dla siebie w kraju w przyszłości.
Jedno z kluczowych pytań, które polscy i ukraińscy urzędnicy powiedzieli EURACTIV na miejscu, dotyczy tego, czy uchodźcy, którzy uzyskali obywatelstwo ukraińskie, wrócą do swojego kraju.
„Ukraińcy myślą tu o przyszłości i myślę, że większość z nich zostanie tu na dłużej” – powiedział Fjołek.
Władze Ukrainy są zaniepokojone możliwym permanentnym „drenażem mózgów” z kraju i chętnie ogłaszają, że chcą stworzyć warunki do bezpiecznego powrotu.
„Bez wątpienia jesteśmy wdzięczni Polsce i innym krajom za przyjęcie naszych obywateli i jasne jest, że trudno jest planować jakąkolwiek przyszłość, dopóki wojna się nie skończy” – powiedział EURACTIV lokalny ukraiński urzędnik.
„Ale po wojnie, w zależności od tego, jak długo potrwa w przyszłości, niektórzy z nich mogą być dobrze zintegrowani i osiedlić się w krajach przyjmujących i nie być gotowi na powrót” – dodał urzędnik.
Szerszy region oczekuje nowych możliwości w świetle silnych więzi kulturowych i projektów współpracy wzdłuż granicy z Ukrainą.
„Wojna szybko powoduje zanikanie granic i wzrost integracji” – powiedział Fjolek.
Zapytany, czy lekcją wyciągniętą z tego kryzysu uchodźczego byłaby zmiana w podejściu Polski do imigracji w ogóle, burmistrz powiedział: „Mimo bardzo smutnej przyczyny jest to wielka szansa na stworzenie nowego polskiego społeczeństwa, bardziej otwartego i bardziej doświadczonego w procesy integracyjne.
„Często mówimy o sobie jako o zdezorganizowanym społeczeństwie, ale podczas tej wojny możemy pokazać światu, jak jesteśmy zorganizowani i jak możemy pomóc. Jestem pewien, że po wojnie będziemy zjednoczeni i równi. I wsparcie” dodał.
[Edited by Benjamin Fox]